Pozycjonowanie nie zawsze przynosi taki efekt, jakiego byśmy oczekiwali. Takiego zdania jest z pewnością Wojciech Orliński, którego felieton zatytułowany dobitnie “SEO SREO” wzburzył ostatnio świat marketingu online w Polsce.
Czy branża jest faktycznie aż tak zepsuta, jak głosi wspomniany autor? Cała z pewnością nie. Wskazuję jednak innego winnego – nieporadne jamniki SEO.
Spis treści
Czym tak właściwie są jamniki SEO?
Ten termin przyszedł mi do głowy, gdy oglądając swojego ulubionego twórcę na YouTube, przypomniał mi się kawał o jamniku. Pozwolę go sobie teraz zacytować w nieco ugrzecznionej formie:
Andrzej miał grubego i starego jamnika. Pewnego dnia ten jamnik przychodzi do niego i mówi:
– Słuchaj Andrzej, weź mnie wystaw na wyścigi chartów, na pewno wygram.
Andrzej zdziwiony patrzy na jamnika…
– No stary, weź mnie wystaw, wygram.
Andrzej myśli, że chyba zwariował, skoro jamnik do niego gada…
– No weź mi zaufaj, mówię ci, wygram na bank. No uwierz we mnie.
W końcu po paru przemyśleniach doszedł do wniosku, że skoro jamnik do niego gada to musi być wyjątkowy, wiec postawił na niego wszystkie oszczędności i dom w hipotekę. Przyszedł dzień wyścigu. Charty popędziły do przodu, zostawiając jamnika w tyle. Kiedy charty dobiegły do mety, jamnik po przeczłapaniu kilku metrów rozpłaszczył się zasapany na ziemi. Andrzej wkurzony na maksa podbiega do swojego jamnika i pyta:
– Jamnik, co się do cholery stało!?
– Nie wiem Andrzej… naprawdę nie wiem…
Tytułem jamnika SEO mianuję więc agencje i specjalistów, którzy podobnie do pieska z kawału dużo obiecują, a gdy przyjdzie co do czego – nie dowożą. Co więcej, w razie spadków, unikają odpowiedzialności za działania nieskuteczne lub niezgodne z wytycznymi Google, bo przecież “algorytm jest nieprzewidywalny”.
Oczywiście, żaden specjalista SEO nie ma stuprocentowej pewności, że to, co zamierza wdrożyć na stronie, przyniesie topowe pozycje w wyszukiwarkach. Nikt nie zagwarantuje także, że po zdobyciu dobrego wyniku, taki stan się utrzyma.
Istnieje jednak duża przestrzeń między przypadkowymi działaniami a przemyślaną i bezpieczną strategią SEO, która może przynieść długofalowy efekt.
Dochodzi także kwestia etyki w SEO – czy powinniśmy powielać treści, które zagwarantują nam kliknięcia, ale nie są do końca prawdziwe? Dla mnie odpowiedź jest prosta.
Odpowiedzialność specjalisty SEO
Niektórzy specjaliści SEO świadomie (lub nieświadomie) działają wbrew wytycznym Google, co prędzej czy później musi skończyć się źle. Co wtedy?
Dział SEO rzadko ponosi odpowiedzialność za drastyczne spadki po aktualizacji algorytmów. Można powiedzieć, że działało się z aktualnym stanem wiedzy i teraz jest po prostu inaczej – to jednak droga na skróty. Poprawne działania SEO są zdecydowanie bardziej odporne na zmiany w algorytmie, który za każdym razem ma jeden cel – odsiać witryny korzystające z manipulacyjnych technik pozycjonowania.
SEO to jednak duża odpowiedzialność. Niepoprawnie prowadzona witryna może całkowicie stracić swoją widoczność, a to już nie raz doprowadziło do upadku całych biznesów. Właśnie dlatego uważam, że nie ma tutaj miejsca dla jamników SEO. Kiedy wdrażamy zmiany, musimy być pewni, że wiemy, co robimy. Ryzyko przycięcia widoczności strony po aktualizacji powinno maleć, a nie rosnąć.
A co na ten temat mówi Google? Odsyłam do wpisu: https://developers.google.com/search/docs/fundamentals/do-i-need-seo?hl=pl skąd pochodzą następujące informacje.


Z tych informacji wynika, że odpowiedzialność za podejrzane działania spoczywa na właścicielach witryn. Ciekawa jest jednak dalsza część wpisu.

Jak widać, specjaliści SEO nie mogą czuć się w stu procentach beztrosko.
SEO vs KPI – kliknięcia to nie wszystko
Moim zdaniem, w SEO nie ma także miejsca na ściganie KPI – specjalista powinien holistyczne pomagać w rozwoju strony internetowej. Nigdy nie powinien wprowadzać zmian i udzielać sugestii mających na celu tylko i wyłącznie osiągniecie wyznaczonych celów “liczbowych”.
W przeciwnym wypadku prowadzi to do patologii opisanych przez Wojciecha Orlińskiego, gdzie to specjalista SEO zaczyna dyktować, o czym mają pisać dziennikarze, żeby wygenerować kliknięcia. Nawet jeśli to nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości.
Oczywiście, warto prowadzić sekcje portalu zasugerowane przez eksperta pozycjonowania, ale nie kosztem rzetelnych informacji. Dużo naturalniejsze i skuteczniejsze rozwiązanie to odpowiednie porządkowanie dostarczanej treści i wprowadzanie drobnych poprawek do otrzymanego tekstu. To właśnie w tych obszarach jamniki SEO zawodzą najczęściej.
Choć powielanie dezinformacji nie jest na razie szczególnie karane przez Google, wyszukiwarka jest wyposażona mechanizmy do badania, czy przekazywane przez nas treści odbiegają od powszechnego konsensusu.
Kto wie, czy w kolejnej aktualizacji nie spadnie widoczność portali bazujących na tego rodzaju fake newsach?
Odpowiedzialne SEO – bezpieczna strategia rozwoju
Jamnik SEO to nie tylko metafora, ale także przestroga – dla agencji, specjalistów i właścicieli witryn. Branża pozycjonowania zmienia się dynamicznie, a etyka i długofalowe strategie nabierają coraz większego znaczenia. W obliczu coraz bardziej wyrafinowanych algorytmów Google oraz rosnących oczekiwań użytkowników, czas pożegnać praktyki oparte na obietnicach bez pokrycia.
Czy SEO może być narzędziem odpowiedzialnego wzrostu, zamiast pogoni za kliknięciami? Ostatecznie, sukces w pozycjonowaniu to nie tylko widoczność, ale także wiarygodność, rzetelność i zaufanie. Zamiast jamników SEO, czas na prawdziwych liderów branży – specjalistów, którzy budują trwałe fundamenty w oparciu o realne potrzeby użytkowników.